Z historii afrykańskiej piłki. Dyktatorzy i futbol
Nigdzie futbol nie jest tak powiązany z polityką, jak w Afryce. Kiedy nasz Henryk Kasperczak podpisywał umowę z Senegalską Federacją Piłki Nożnej, a było to w czerwcu 2006 roku, to na umowie widniały podpisy obecnej głowy państwa, a wtedy premiera Macky Sall’a, a także ministra sportu Daouda Faye. Czy w Senegalu czy w innych państwach na Czarnym Kontynencie sprawa zatrudnienia trenera reprezentacji narodowej, to sprawa rządowa. To rządy finansują piłkarskie federacje, to one wykładają wielkie pieniądze na zatrudnienia znanych w futbolowym świecie szkoleniowców, którzy za swoją pracę pobierają wysokie gaże.
Nie można reprezentacji narodowej zostawić tylko w gestii działaczy. Porażka w prestiżowym meczu czy turnieju wiąże się bowiem ze sporymi konsekwencjami, także politycznymi. Niezadowoleni kibice, mogą przecież wyjść na ulice i zaprotestować. Nie tylko przeciwko słabemu wynikowi, ale także, nie daj Boże, rządowi czy prezydentom. Za to ewentualny sukces można zdyskontować politycznie.
Rozumieli to byli krwawi dyktatorzy w swoich krajach, jak choćby Mobutu Sese Seko w Zairze czy Idi Amin w Ugandzie. Obaj na potęgę inwestowali w piłkę. Zairczycy zostali pierwszą reprezentacją z Afryki Subsaharyjskiej, która zagrała w mistrzostwach świata. Było to w 1974 roku, na pamiętnym dla naszej reprezentacji mundialu w RFN. Za ten awans piłkarze zostali sowicie nagrodzeni przez prezydenta, który rządził krajem twardą ręką przez prawie 22 lata. Otrzymali po domu i samochodzie.
Zanim wystąpili w mundialu, to zdobyli mistrzostwo kontynentu. Turniej w Niemczach Zachodnich okazała się jednak sportową katastrofą. W swoim drugim grupowym meczu doszło do kompromitacji w starciu z Jugosławią. „Plavi” wygrali aż 9:0. Po latach wyszło na jaw, że piłkarze w ogóle nie chcieli wyjść na to spotkanie! Po porażce w pierwszym grupowym meczu z silną wtedy Szkocją 0:2 zawodnicy głośno zaczęli domagać się pieniędzy za awans, a były to niemałe kwoty, które zairska federacja otrzymała od FIFA. Po kompromitacji w starciu z Jugosławią Mobutu Sese Seko wysłał do Niemiec swoich ochroniarzy, którzy mieli grozić zawodnikom, że jeżeli jeszcze raz przegrają tak wysoko, to stanie się im krzywda… Ostatecznie w ostatnim grupowym meczu przegrali z Brazylią „tylko” 0:3.
To i tak nic w porównaniu z krwawym Idi Aminem, którego rządy doprowadziły do śmierci 300-400 tysięcy Ugandyjczyków. Też inwestował w futbol, też wspierał narodowy zespół. Sukcesy „Żurawi”, jak w Afryce woła się na reprezentację z tego kraju, miał wzmocnić jego popularność. Reprezentacja z tego kraju została wicemistrzem kontynentu w 1978 roku. Był to jednak jednorazowy sukces. Nie mogło być jednak inaczej, skoro w więzieniach lądowali także piłkarze, oskarżani o współpracę z opozycją. To spotkało dwójkę zawodników Express FC, Johna Ntensibe i Mike’a Kigandę. Klub, oskarżany o związki z przeciwnikami Amina został zawieszony, a piłkarze trafili do więzienia. Niechybnie zginęliby pewnie zakatowani, jak wielu ich rodaków, gdyby nie ważny mecz z Zambią. Na to spotkanie zostali zwolnieni przez samego Amina.
A inny afrykański przywódca Kenneth Kaunda, który rządził Zambią w latach 1964-1991? Do tego stopnia zakochany był w piłce, że narodowy zespół z tego kraju nazywano „KK XI”, od inicjałów przywódcy. Możliwość spotkania z nim miał Stefan Żywotko, najbardziej utytułowany polski szkoleniowiec jeśli chodzi o pracę w zagranicznym klubie. Przez 14 lat pracy trenera w algierskim JS Kabylie, zdobył z tym klubem 7 tytułów mistrzowskich, dwa klubowe mistrzostwa kontynentu, Superpuchar Afryki i Puchar Algierii. W 1990 roku jego drużyna mierzyła się z zambijskim Nkana Red Devils. W rewanżowym meczu w Lusace Kaunda… zaczął spotkanie w finale Pucharu Afryki Mistrzów Krajowych. – Wszedł na boisko, pożonglował piłką, a potem uderzył na bramkę, ale nie trafił. Pomyślałem, że do dla nas dobry omen – opowiada trener Żywotko, który w styczniu kończy 100 lat. Po wygranym przez JS Kabylie w serii karnych finale, miał możliwość spotkania prezydenta Kaundy na pomeczowym bankiecie.
Co do pozytywnych przykładów związków polityki z futbolem trzeba wymienić Republikę Południowej Afryki. W 1996 roku Puchar Narodów miał być rozegrany w Kenii. Opieszałość w organizacji imprezy sprawiła, że władze CAF na szybko musiały szukać zastępstwa. Padło na RPA, gdzie prezydentem był już Nelson Mandela. Mistrzowski turniej w piłce nożnej miał zintegrować rozbity polityką apartheidu kraj. W zespole byli biali piłkarze, jak Eric Tinkler, Mark Fish czy bramkarz Andre Arendse, ale przeważali czarni i kolorowi gracze. W finale gospodarze, dopingowani przez Mandelę, pokonali prowadzoną przez Henryka Kasperczaka Tunezję 2:0. Zresztą laureata Pokojowej Nagrody Nobla użył sportu, w pozytywnym sensie, do jednoczeniach białych z czarnymi. Rok wcześniej, podczas Pucharu Świata w rugby, rozgrywanego również na południowoafrykańskich stadionach, dopingował z całych sił, ku konsternacji wielu czarnych mieszkańców ekipę „Springboks”. Rugby w RPA to sport białych, piłka była czy jest dla czarnych i kolorowych. Mandela starał się zakopywać te rowy. Świetnie zostało to uchwycone w książce „Igrając z wrogiem” Johna Carlina i w filmie opartym na publikacji pod tytułem „Niepokonany” w reżyserii Clinta Eastwooda, z Morganem Freemanem i Mattem Damonem w rolach głównych.
ZOBACZ WIĘCEJ Z HISTORII AFRYKAŃSKIEJ PIŁKI
Bafana Bafana – od chwały do katastrofy
Kłopoty w eliminacjach mistrzostw świata
Powstanie Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej
Zrezygnowali z gry na mundialu
Kolonialiści futbol i… Ernest Wilimowski
Na tropach Eusebio w Mozambiku
Pierwszy zagrał w Afryce. Historia Roberta Gaszyńskiego
Jak Blatter wykiwał Czarny Ląd
Jak Polska z Nigerią grała o finał
Mógł wylądować z kuzynką w łóżku
Olimpijskie złoto dla Super Orłów
Lotnicza katastrofa reprezentacji Zambii
Lwowiak, który jest legendą w Algierii
Przychodzili dotknąć czarnej skóry
Październik 31st, 2019 at 20:19
Mandela był wielkim człowiekiem. Takich osób powinno być więcej i z nich brać przykład.
Listopad 20th, 2022 at 00:35
[...] Dyktatorzy i futbol [...]