Z historii afrykańskiej piłki. Tak wspominają Henriego
W poniedziałek oficjele Federation Tunisienne de Football poinformowali o podpisaniu trzyletniego kontraktu z Henrykiem Kasperczakiem. Dla 69-letniego szkoleniowca, to drugie podejście do pracy z Orłami Kartaginy. Czy będzie równie udane, jak te w latach 90? Czas pokaże. Myślę, że warto przypomnieć tutaj, jak wyglądała praca Henriego w Tunezji za pierwszym razem.
Z książki „Afryka gola”:
„Po Pucharze Narodów Afryki w Tunezji w 1994 roku najlepiej zapamiętali Henryka Kasperczaka gospodarze. Za wszelką cenę chcieli go ściągnąć do siebie i w końcu dopięli swego, bo podpisali z nim czteroletni kontrakt. W Tunezji Henri był nie tylko selekcjonerem, ale również dyrektorem technicznym federacji, a potem odpowiadał też za zespół olimpijski.
Praca w tym kraju to pasmo sukcesów. Dwukrotny awans do Pucharu Narodów Afryki, wyjazd na olimpiadę do Atlanty i wreszcie awans do mistrzostw świata we Francji. Henri pomógł też w zbudowaniu struktur zawodowego futbolu. Dzięki temu liga tunezyjska należy teraz do najlepszych na Czarnym Lądzie.
W 1996 roku trener Kasperczak miał szansę na osiągnięcie tego, czego nie udało mu się wywalczyć dwa lata wcześniej z jedenastką Wybrzeża Kości Słoniowej.
Jego Orły Kartaginy historyczny, bo rozegrany tuż po upadku apartheidu, turnieju na stadionach Republiki Południowej Afryki zaczynają w kiepskim stylu, bo w grupie D męczą się z Mozambikiem, remisując 1:1, i przegrywając z Ghaną 1:2. Dopiero wygrana z WKS 3:1 daje im awans do ćwierćfinału. Tam eliminują Gabon, wygrywając po serii rzutów karnych, a dzięki efektownej wygranej 4:2 z Zambią w półfinale awansują do wielkiego finału.”
Jak było dalej można przeczytać w IV rozdziale książki „Afryka gola!”. Przy okazji jej pisania rozmawiałem z Hosni Zaghdoudi, komentatorem tunezyjskiej telewizji. Tak wypowiadał się o Kasperczaku.
- Wydobył naszą reprezentację z kryzysu. Najpierw zdobył z nią wicemistrzostwo kontynentu, a potem wywalczył pierwszy od dwudziestu lat awans do finałów mistrzostw świata. Wprowadził też do kadry wielu piłkarzy, którzy później przez lata stanowili jej trzon – mówił Zaghdoudi.
Ja sam na własne oczy przekonałem się, jaką estymą cieszy się w Tunezji. W lutym 2004 roku przebywałem w Sousse. Akurat skończył się Puchar Narodów, w którym Orły Kartagini zdołały wywalczyć swoje pierwsze mistrzostwo kontynentu, a do pobliskiego Monastiru, z prowadzoną przez siebie Wisłą Kraków przyjechał trener Kasperczak. Nie tylko szef hotelu Thalasa – Slim Zghalem witał go serdecznie, ale praktycznie wszyscy pracownicy. Wszyscy pamiętali i wspominali jego sukcesy z lat 90. Doświadczonemu szkoleniowcowi wypada życzyć, żeby podobnie było i teraz.
ZOBACZ WIĘCEJ Z HISTORII AFRYKAŃSKIEJ PIŁKI
Bafana Bafana – od chwały do katastrofy
Kłopoty w eliminacjach mistrzostw świata
Powstanie Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej
Zrezygnowali z gry na mundialu
Kolonialiści futbol i… Ernest Wilimowski
Lipiec 15th, 2015 at 10:21
Heniu sam wolał przejąć Tunezję, niż WKS – tak zresztą przeczytałem gdzie indziej – co pokazuje, że też ma sentyment do tego kraju. Wszyscy się lubią, więc pracować będzie łatwiej.
Lipiec 15th, 2015 at 11:47
@Kartagińczyk
poza tym nie trzeba było czekać na decyzję, lepiej iść tam gdzie cię chcą
Lipiec 15th, 2015 at 16:48
@Michal Zichlarz – Racja, tam mogłoby nie wyjść, kandydatura przepadłaby i Kasperczak zostałby “na lodzie”, a tak to praca jest i można już się przygotowywać do wrześniowych meczów.
Listopad 6th, 2015 at 14:32
[...] Tak wspominają Henriego [...]
Grudzień 27th, 2018 at 14:34
[...] Tak wspominają Henriego [...]