W Gwinei kibice giną z radości
FAKT, 4 lutego 2004
W Gwinei kibice giną z radości
W Pucharze Narodów Afryki występuje piłkarz, który dobrze mówi po polsku. Sekou Oumar Drame grał w reprezentacji Gwinei w meczu z Tunezją. Drame świetnie pamiętają fani Lecha Poznań. W Kolejorzu występował w latach 1995-98 i był ulubieńcem tamtejszej publiczności. Potem grał w Groclinie Grodzisk, Petrochemii Płock i KSZO Ostrowiec. W 2000 roku wyjechał z Polski. — Dobrze mi się grało w Lechu. Miałem tam świetne warunki, fajnych kolegów. Piotr Reiss, Artur Wichniarek, Piotr Prabucki… Zawsze można było na nich liczyć. Kłopoty miałem tylko z trenerem Adamem Topolskim. On był rasistą. Niestety, spotkałem się z nim i w Lechu, i w Płocku — opowiada Faktowi Drame. Niewykluczone, że w przyszłosci wróci do Polski. — Będę chciał zająć się działalności menedżerską. Znam przecież wielu ludzi, mówię po polsku. Mogę pracować jako agent piłkarski — podkreśla. Z Polską łączy go też sześcioletni syn Jędrzej, który z mamą mieszka w Gorzowie. Dwóch pozostałych synów Sekou: 5-letniego Osmana i 2-letniego Ibrahima wychowuje w Konakry jego żona Safiatou Camara. — W poniedziałek po meczu z Tunezją w Gwinei nikt nie praciwał, rząd ogłosił wolne. Czekam na telefon od żony. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, bo jak wygraliśmy z Kongiem, to cztery świętujące osoby zginęły na ulicach — podkreśla Drame.
Michał Zichlarz, Tunis