Z historii afrykańskiej piłki. Odeszła wielka gwiazda
Był jednym z tych zawodników senegalskiej kadry, na spotkaniu i rozmowie z którym najbardziej mi zależało. Był koniec sierpnia 2006 roku, „Lwy Terangi” szykowały się akurat do eliminacyjnego spotkania z Mozambikiem w Pucharze Narodów. Kadra Senegalu zakwaterowana była w pięknie położonym, nad Oceanem Atlantyckim, hotelu Le Meridien President w Dakarze.
Z pewnością ciężko byłoby porozmawiać z nim wtedy od tak, gdyby nie osoba Henryka Kasperczaka. Doświadczony szkoleniowiec dopiero co objął silną wtedy jak nigdy reprezentację z Afryki Zachodniej i miał ją poprowadzić do historycznego, bo pierwszego mistrzostwa kontynentu. Nie udało się niestety, a turniej w Ghanie w 2008 był jednym z najgorszych, w jakim polskiemu trenerowi przyszło uczestniczyć. To jednak inna historia.
Siedziałem tam w hotelu w Dakarze i czekałem na piłkarza. Do dziś pamiętam jak przyszedł, przywitał się i zdziwił oraz zapytał czemu nie mówię po francusku. Był miły, ale też konkretny w odpowiedziach, nie taki, jak El Hadji Diouf, wielka gwiazda afrykańskiego i senegalskiego futbolu, taki trochę showman, którego uwielbiają kibice.
Papa Bouba Diop był potężnej postury. Miał 195 cm wzrostu. Nic dziwnego, że kiedy grał w Fulham czy w Portsmuth, to kibice nazwali go tam „Szafą”. Na Wyspach spędził zresztą większość swojej profesjonalnej kariery, bo potem występował też w West Ham United oraz zaliczył krótki epizod w Birmingham City. Grał też w klubach szwajcarskich, we francuskim Lens, gdzie jego klubowym kolegą był Jacek Bąk, a także w AEK Ateny. Ze swojego pobytu w RC Lens w latach 2002-04 bardzo dobrze wspominał reprezentanta Polski. Pytał o niego, kiedy rozmawialiśmy w hotelu w sierpniu 2006 roku i bardzo dobrze wspominał.
96-krotny reprezentant Polski, jeden z najlepszych obrońców w historii naszej piłki, też ma o nim jak najlepsze zdanie. Obaj zresztą w podobnym czasie trafiali do francuskiego Lens. Bąk w 2001, a Diop rok później.
- To był bardzo fajny, uczynny i super człowiek, a przede wszystkim świetny piłkarz. Rokował na naprawdę dobrego gracza i takim był, bo grał przecież i w lidze francuskiej i w angielskiej. Choć może nie rozwinął się tak, jak mógł, bo miał predyspozycje, żeby osiągnąć jeszcze więcej. To był ogromny talent. Trzeba powiedzieć, że miał doskonałe warunki fizyczne, bo był wysoki, silny, mocny. Można powiedzieć, że był typem takiego gladiatora – opowiada Jacek Bąk.
Był reprezentant Polski dodaje. – Pamiętam, że kiedy przychodziłem do Lens, to mieszkaliśmy razem w tym samym hotelu. Zdarzało się, że razem chodziliśmy wspólnie na kolację. Jak mówię, był spokojny, pogodny. Nie taki wywyższający się, jak wielu innych. Skromy chłopak, w porządku i taki wyciszony oraz zdystansowany. To się rzucało w oczy, nie był taki jak wielu innych czarnoskórych graczy, że słuchawki na uszach i cały czas głośna muzyka. On był inny. Bardzo grzeczny – mówi Bąk.
Kibicom na świecie Papa Bouba Diop dał się poznać na azjatyckim mundialu, gdzie – z trzema golami na koncie – był najlepszym strzelcem swojego zespołu, który awansował do ćwierćfinału mistrzostw świata. Senegal z Papą Boubą Diopem w składzie był wtedy rewelacją turnieju. Już w pierwszym meczu pokazał się z kapitalnej strony, zdobywając zwycięską bramkę w meczu otwarcia MŚ 2002 z Francją (1:0). Był też bohaterem meczu z Urugwajem, który zakończył się remisem 3:3. Dwa razy wpisywał się wtedy na listę strzelców.
Na tamten turniej drużyna prowadzona przez charyzmatycznego Bruno Metsu jechała w glorii wicemistrzów kontynentu. Tam, grający jeszcze wtedy w szwajcarskim Grasshoppers piłkarz też zdobywał gole. Strzelił bramkę w trudnym półfinałowym meczu z Nigerią, który „Lwy Terangi” wygrały po dogrywce 2:1. Wtedy też Senegalczycy, urzędujący wicemistrz kontynentu, byli najbliżej spełnienia swojego marzenia czyli zdobycia mistrzostwa Afryki. W serii karnych w decydującej grze z Kamerunem na stadionie w Bamako prowadzili już 2-1, żeby nie wykorzystać trzech kolejnych jedenastek i ulec 2-3…
Papa Bouba Diop słynął z agresywnego stylu. Rządził i dzielił w środku pola, jak urodzony tak jak i on w Dakarze Patrick Vieira. Reprezentant Francji, mistrz świata, był od niego młodszy o niewiele ponad dwa lata. Mierzyli się ze sobą nie raz czy to w lidze angielskiej czy na szczeblu reprezentacji, jak było to w 2002 roku na mundialu w Korei Południowej i Japonii.
Papa Bouba Diop zmarł w Paryżu w niedzielę 29 listopada. Jak podała L’Equipe przyczyną zgonu była choroba ALS czyli stwardnienie zanikowe boczne. – Ta informacja o jego śmierci wstrząsnęła mną. Tym bardziej się przeraziłem, jak przeczytałem przez co przechodził w trakcie tej choroby. To trudne do wyobrażenia tym bardziej, że był przecież jeszcze młodą osobą, miał 42 lata. Tak po prawdzie to mógłby nawet jeszcze grać. Ja wspominam go dobrze i taki pozostanie w mojej pamięci. Niektórzy gracze z Afryki są szaleni, a on był taki poukładany na treningu i po jego zakończeniu. Wiedział czego chce – opowiada Jacek Bąk.
Nie ma już słynnego „Białego czarownika” Bruno Metsu. Nie żyje też inna wielka gwiazda związana z senegalskim futbolem Papa Bouba Diop…
ZOBACZ WIĘCEJ Z HISTORII AFRYKAŃSKIEJ PIŁKI
Bafana Bafana – od chwały do katastrofy
Kłopoty w eliminacjach mistrzostw świata
Powstanie Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej
Zrezygnowali z gry na mundialu
Kolonialiści futbol i… Ernest Wilimowski
Na tropach Eusebio w Mozambiku
Pierwszy zagrał w Afryce. Historia Roberta Gaszyńskiego
Jak Blatter wykiwał Czarny Ląd
Jak Polska z Nigerią grała o finał
Mógł wylądować z kuzynką w łóżku
Olimpijskie złoto dla Super Orłów
Lotnicza katastrofa reprezentacji Zambii
Lwowiak, który jest legendą w Algierii
Przychodzili dotknąć czarnej skóry
Grudzień 7th, 2020 at 16:34
Zawsze na Mundialach kibicowałem reprezentacjom z Afryki. Kiedyś Kamerun. Potem Nigeria. Ostatnio Senegal i Ghana. Do dzisiaj pamiętam ten mecz otwarcia, kiedy komentatorzy podkreślali, że była kolonia Francji, reprezentacja oparta na zawodnikach z ligi francuskiej, stanęła na przeciwko Mistrzom Świata. Do tej pory mam to w pamięci…
Grudzień 7th, 2020 at 16:49
To był rzeczywiście niesamowity mecz, który odbił się sporym echem. Szkoda, że wtedy nie udało im się wejść do czołowej czwórki.
Grudzień 7th, 2020 at 16:55
Trochę nie na temat w kolejnym wpisie, ale podzielę się swoimi spostrzeżeniami po rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów CAF 2020/2021.
Niespodzianki
Większych raczej nie było. Jeżeli szukać by na siłę, to może zwycięstwo mistrza Gabonu AS Bouenguidi z mistrzem Zambii Forest Rangers. Chociaż ostatnie miesiące pokazują, że zarówno futbol reprezentacyjny, jak i klubowy jest w sporym kryzysie.
Afrykańskie klimaty – z cyklu, takie rzeczy tylko na Czarnym Lądzie
Zacznę od wicemistrzów Zambii. Nkana pokonała w dwumeczu Bantu z Lesotho, ale w rewanżu na własnym stadionie tylko zremisowała 0:0. Od razu zrobiło się gorąco i trener Manfred Chabinga został bezterminowo odsunięty od drużyny. Ostatnie tygodnie to bardzo gorąco czas w klubie Nkana. Z jednej strony spore ambicje i oczekiwania kibiców, a z drugiej wyniki znacznie poniżej oczekiwań. Doszło nawet do tego, że po jednym z przegranych meczów ligowych kibic wbiegł na boisko z krzesełkiem w dłoni i stoczył pojedynek z trenerem! Swoją drogą, gdzieś mignęła mi informacja, że Nkana nie przegrali na własnym boisku żadnego z ostatnich 62 meczów w europejskich pucharach. Stadion w mieście Kitwe jest rzekomo niezdobyty w pucharach od 1976 roku. Dość ciekawe, ale podchodzę do tego newsa ostrożnie.
Aż trzy mecze rewanżowe nie odbyły się ze względu na problemy z COVID-19. Najbardziej szkoda mi mistrza Mauretanii od niedawna prowadzonego przez trenera reprezentacji Komorów. FC Nouadhibou w dniu meczu dowiedzieli się, że nie zagrają z Asante Kotoko.
Znowu dużo niedomówień było przed i po meczu Simba (Tanzania) – Plateau United (Nigeria). Do kolejnej rundy awansowali mistrzowie Tanzanii. Sztab mistrza Nigerii oskarżał rywali, że chcieli wykluczyć ich czołowego zawodnika poprzez zafałszowanie wyników na COVID-19. Na dowód zrobili nawet test w prywatnym szpitalu w Tanzanii i wynik wyszedł negatywny. No comments…
Kilka razy przekładany był najpierw dzień, a potem godzina meczu Kaizer Chiefs – PWD Bamenda. Mistrzowie Kamerunu mieli problem z kartami VISA i podróż do RPA trwała dość długo. Z rywalizacji sportowej Bamenda wyszła z twarzą, bo po porażce 0:1 zremisowała na wyjeździe 0:0. Organizacyjnie jednak to jest katastrofa…
Mecze rundy play-off 22-23 grudnia oraz 5-6 stycznia. Zwycięzcy awansują do fazy grupowej. Najciekawsze pary wg. mnie, to:
Kaizer Chiefs (RPA) – Primeiro do Agosto (Angola)
Al Merrikh (Sudan) – Enyimba Aba (Nigeria)
MC Alger (Algieria) – CS Sfaxien (Tunezja)
Nkana (Zambia) – Petro de Luanda (Angola)
FC Platinum (Zimbabwe) – Simba (Tanzania)
Grudzień 8th, 2020 at 09:52
Nkana FC, wcześniej Nkana Red Devils, to z tym klubem 30 lat temu w finale afrykańskiego klubowego Pucharu Afryki rywalizował Stefan Żywotko ze swoim JS Kabylie, z dobrym zresztą skutkiem.
Grudzień 8th, 2020 at 23:13
…wydarzeniem dnia była dziś zmarnowana życiowa szansa reprezentacji Eswatini U20 awansu na Puchar Afryki U20 po porażce z Botswaną 0:1 w COSAFA U20 Cup rozgrywanym właśnie w RPA, a wystarczał Eswatini remis, cień szansy jeszcze mają, w zależności od jutrzejszych meczów, ale marna ta szansa… co wy o tym sądzicie ? interesuje was w ogóle COSAFA U20 Cup ? Puchar Afryki U20 (Mauretania’2021) to walka o przepustki na Mundial U20 i reprezentacja Eswatini była jak nigdy tej walki bardzo blisko…
Grudzień 9th, 2020 at 16:41
CAF uznał publikacje Aubameyanga za obraźliwe i podważające wizerunek instytucji. Gwiazdor Arsenalu będzie musiał zapłacić 10 tysięcy dolarów grzywy.
Grudzień 9th, 2020 at 20:07
…inni sobie komentują, a mój komentarz ciągle czeka na moderację, już 21 godzin, niezła tu dyskryminacja…
Grudzień 23rd, 2020 at 12:55
przepraszam, już jest OK
Grudzień 24th, 2020 at 12:41
Wesołych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku życzę każdemu samych sukcesów i spełnienia marzeń!
Grudzień 24th, 2020 at 13:33
Wzajemnie! Wszystkim na tym blogu życzę Wesołych i Zdrowych Świąt!