Mistrzostwa dla działaczy
Minister Młodzieży i Sportu Ghany, pani Akua Sena Dansua, powołała dwunastoosobowy komitet, który kieruje przygotowaniami ekipy “Czarnych Gwiazd” do startu w czerwcowym mundialu. Oprócz niej w specjalnie powołanej grupie jest kilka innych osób z kierowanego przez nią ministerstwa. W ciemno można obstawić, że większość z członków komitetu za parę tygodni zrobi sobie wycieczkę do RPA.
Tak jest zawsze. Zresztą nie tylko w przypadku reprezentacji z Afryki. Drużyna narodowa gra ważny turniej, a wokół kręcą się tabuny oficjeli, byłych piłkarzy czy innych “doradzców”. Pamiętam ekipę Kamerunu podczas Pucharu Narodów Afryki w 2004 roku. W jednym z hoteli Port El-Kantaoui, gdzie byli wówczas zakwaterowani, pełno było działaczy, którzy tylko przeszkadzali niemieckiemu szkoleniowcowi “Nieposkromionych Lwów” Winfriedowi Schaferowi i jego piłkarzom. Skończyło się na porażce w ćwierćfinale, szybkim powrocie do domu i zwolnieniu trenera.
Podobnie było z zespołem Senegalu cztery lata później. W Tamale na północy Ghany, podczas XXVI Pucharu Narodów Afryki, oficjele “Lwów Terangi” ze związku i ministerstwa snuli się po hotelu, po mieście, a szczególnie aktywni zrobili się w momencie, kiedy ich reprezentacja przegrała z Angolą i do dymisji podał się trener Henryk Kasperczak. Ich zebraniom i dyskusją co robić nie było końca…
Żeby nie sięgać daleko na Czarny Ląd wystarczy też spojrzeć na nasze podwórko. Pamiętacie wyjazd kadry Leo Beenhakkera na mecz towarzyski z RPA w czerwcu zeszłego roku? Więcej było tam działaczy, którzy denerwowali holenderskiego szkoleniowca, niż naszych futbolistów. Jak to się skończyło wszyscy dobrze wiedzą.
Pozostaje mieć madzieję, że 12-osobowy komitet kierowany przez panią Akua Sena Dansua poradzi sobie z wszystkimi przeszkodami i wykaże na tyle profesjonalizmu, żeby nie przeszkadzać piłkarzom. Ghana, aktualny wicemistrz Afryki, jest przecież jedną z wiekich nadziei Czarnego Lądu na dobry start w mundialu!