Mundial bez RPA
No i stało się… Bafana Bafana są pierwszą reprezentacją w osiemdziesięcioletnie historii mistrzostw świata, która nie zakwalifikowała się przynajmniej do drugiej rundy mundialu. Nic nie dało już dzisiejsze zwycięstwo z Francją 2:1.
Jestem akurat w biurze prasowym na stadionie w Rustenburgu. Ponad dwie godziny temu Urugwaj pokonał tutaj Meksyk i zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie A. Kibice na Royal Bafokeng Stadium cieszyli się, kiedy piłkarze RPA zdobyli dwa kolejne gole, a do siatki meksykańskiego bramkarza Oskara Pereza trafił Luis Suarez. Niestety, wygrana Urugwajczyków i RPA nie zmieniła już sił układu w grupie A. Do dalszy gier awansowały dwie jedenastki z Ameryki.
Sporo krytyki kierowane jest nie tylko pod kątem piłkarzy, ale też brazylijskiego szkoleniowca Bafana Bafana – Carlosa Alberto Parreiry. W RPA zarabia on, a raczej zarabiał, bo od sierpnia nie będzie już szkoleniowcem ekipy z Południa Afryki, astronomiczną kwotę 1,8 miliona randów miesięcznie. A to prawie 900 tys. złotych!
Krytycy Parreiry wyciągają na wierzch jego szkoleniowy dorobek. Owszem, to trener który zdobył mistrzostwo świata z Brazylią, ale już z innymi reprezentacjami na mundialu nie szło mu dobrze. Z prowadzonymi przez siebie drużynami Kuwejtu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich czy Arabii Saudyjskiej, nie wygrał jednego meczu na MŚ w 1982, 1990 i 1998 roku. Teraz choć raz zanotował wygraną. Co jednak z tego, skoro oczekiwania fanów Bafana Bafana były znacznie większe…