Kolejna bójka Adebayora
Emmanuel Sheyi Adebayor to w ostatnich latach bez dwóch zdań jeden z najlepszych afrykańskich napastników. Najpierw z powodzeniem występował w AS Monaco, potem przez sześć lat w Arsenalu, a od 1,5 roku jest zawodnikiem mającego mocarstwowe aspiracje Manchesteu City.
To w dużej mierze dzięki niemu nielicząca się na Czarnym Lądzie reprezentacja Togo nagle zaczęła odnosić sukcesy. Bramki Adebayora pomogły w sensacyjnym awansie do finałów mistrzostw świata w 2006 roku w Niemczech, gdzie “Jastrzębie” zdystansowały wtedy m.in. Senegal, Zambię i Mali, a także w kolejny awansach do finałów Pucharu Narodów Afryki w 2006 i cztery lata później.
Adebayor urodził się w stolicy Togo Lome, ale ma nigeryjskie korzenie. Oboje jego rodzice pochodzą z tego najludniejszego państwa Afryki.
Wysoki, silny i świetnie wyszkolony technicznie piłkarz, który ma ogromną smykałkę do zdobywania bramek, ma jedną wielką wadę. Często puszczają mu nerwy co potem źle się kończy… Kilka dni temu na treningu MC pobił się z innym świetnym piłkarzem z Czarnego Lądu Kolo Toure. Reprezentanta Togo i ostoi defensywy Wybrzeża Kości Słoniowej musiał rozdzielać urodzony w Dakarze Patrick Vieira oraz kilkunastu innych zawodników! Do bójki doszło podczas wewnętrznej gierki piłkarzy Manchesteru City.
Pamiętam, że do podobnego zdarzenia doszło podczas finałów PNA w 2006 roku w Egipcie. Po spotkaniu Togo z DR Kongo Adebayor poszturchał się przed wejściem do autokaru z ówczesnym selekcjonerem “Jastrzębi” Stephenem Keshim. Wszystko skończyło się tym, że trener z Nigerii, mimo że kilka miesięcy wcześniej wywalczył historyczny awans do finałów mundialu, musiał się pożegnać ze swoją posadą. Adebayora nie spotkały zaś żadne konsekwencje. Ciekawe jak teraz zakończy się cała historia bójki z Kolo Toure?