Derby Makinka. Smutna historia z Poznania
W czwartek minęła 24 rocznica lotniczej katastrofy z udziałem piłkarskiej reprezentacji Zambii. Pisałem o tym szeroko dwa dni temu. Całe to dramatyczne wydarzenie jest nam o tyle bliskie, że w tym lotnicznym wpadku zginął Derby Makinka, który jeszcze rok wcześniej, wiosną 1992 roku, biegał po boiskach naszej Ekstraklasy, w mistrzowskim składzie Lecha.
Przygotowując tekst o Makince rozmawiałem z byłymi zawodnikami Lecha z tamtego okresu. O piłkarzu z Zambii wypowiadali się w superlatywach. Swoje postanowił jednak dodać mieszkający w Poznaniu pan Maciej Woźniak, który osobiście znał piłkarza. Jego ciekawy wpis pojawił się pod komentarzem do tekstu na fejsbukowym fanpejdżu Afrykagola.pl. Jest na tyle ciekawy, że za jego zgodą pozwalam sobie na jego publikację.
Maciej Woźniak: “Ta historia jest mi jakoś bardzo bliska – ona zapoczątkowała moją fascynację i przyjaźń do Zambii. Jest niestety bardzo gorzki jej element – uważam, że w Poznaniu nie tylko na Makinkę nie postawiono, ale wręcz stał się ofiarą pewnego wewnętrznego układu w drużynie. Podczas jego pobytu w Poznaniu spotkałem go na Placu Wolności – trudno było go nie rozpoznać, gdyż paradował w narodowym dresie Zambii. Wzbudzał raczej zainteresowanie i sympatię – takie to były czasy. A o tej złej sytuacji wiem z dobrych źródeł – miałem wtedy kilku dobrych znajomych w kręgu poznańskiego sportu. Derby oczywiście potrzebował więcej czasu na aklimatyzację i zgranie się z zespołem. Problem w tym, że jako pomocnik miał zastąpić Skrzypczaka, który miał odejść. Tyle, że transfer nie wypalił i Skrzypczak grał, a inni koledzy go wspierali, dając trenerowi do zrozumienia, że z Makinką grać nie będą. Tak smutna to historia. Potem wszyscy mieli wyrzuty sumienia, ale tak to było. Gdy piłkarze Zambii zdobyła Puchar Narodów Afryki w 2012 roku w Gabonie – byłem wzruszony, jakby to byli moi rodacy. Magiczna chwila i sytuacja“.
Kilka lat temu w podobnym tonie pisał o tym numer10.blox.pl.
