Niskie loty kartagińskich orłów
Od Pucharu Narodów na boiskach Wybrzeża Kości Słoniowej już trochę minęło, ale z przyjemnością zamieszczam na blogu podsumowanie przygotowane przez naszego eksperta „Kartagińczyka”. Dotyczy ono tak śledzonej przez niego reprezentacji Tunezji, która podczas ostatniego PNA mocno zawiodła. Oto ciekawy tekst do przeczytania, zachęcam do lektury!
„Orły Kartaginy” po pokonaniu na mundialu Francji, wieloletniego ciemiężyciela, poczuły się zbyt pewnie. Leciały do Wybrzeża Kości Słoniowej, by powalczyć i wreszcie zwyciężyć niczym Hannibal pod Kannami podczas II wojny punickiej. Leciały, zostawiając w cieniu problemy w krajowej federacji, polityczne gierki, niestabilny grunt, z nadziejami. Jednak rzeczywistość po raz kolejny okazała się brutalna. Inaczej miało to wyglądać. Poniżej dosyć luźna i subiektywna ocena reprezentacji Tunezji w Pucharze Narodów Afryki.
Bramkarze
Wszystkie mecze w fazie grupowej rozegrał Bechir Ben Said, kapitan US Monastir, golkiper uważany obecnie za najlepszego w tunezyjskiej Ligue Professionnelle 1. „Wskoczył” na stałe do bramki w kadrze dosyć niespodziewanie pod koniec poprzedniego roku. Żadnego straconego na turnieju gola nie można przypisać na jego konto, lecz nie jest moim faworytem. Niepewnie zachowywał się na linii i podczas rzutów rożnych. Serce kilkukrotnie mi zadrżało. Większym zaufaniem darzę Aymena Dahmena. Problem polega na tym, że skusił się na grę w Arabii Saudyjskiej. Przeszedł do Al-Hazem, najgorszego zespołu w Saudi Pro League. Jeżeli ktoś traci gola za golem, nie mógłby wzbudzać zaufania, grając w pierwszej jedenastce i nie byłby zwiastunem szczęścia, coś jak dawniej kobieta na statku. Szkoda, bo potencjał na bardzo solidnego bramkarza reprezentacyjnego niewątpliwie ma. Natomiast Mouez Hassen zbiera pochlebne recenzje w lidze tunezyjskiej, nie jest jednak na poziomie wspomnianego Dahmena.
Duże możliwości ma młody bramkarz Espérance de Tunis – Amanallah Memmiche. Musi jednak otrzymywać szanse. Na ten moment zagrał w dziewięciu meczach ligowych, w których stracił cztery gole.
Obrońcy
Defensywa od zawsze stanowiła najmocniejszy punkt reprezentacji „Nusur Qartaj”. W Pucharze Narodów Afryki nie wyglądało to kolorowo. Zgrane karty zachowywały się bardzo niepewnie, momentami panikarsko. Jalel Kadri skorzystał tylko z pięciu obrońców. Ali Maâloul po turnieju zakończył karierę reprezentacyjną. Piłkarz w klubie o ciągotkach ofensywnych, w styczniu nie wiedział czy ma bronić czy biec do przodu, gdzie za wiele nie pokazywał. Widać, że jego czas dobiegł końca. Nieco lepiej wyglądał na lewej stronie Ali Abdi. Yassine Meriah i Wajdi Kechrida nie błysnęli niczym szczególnym, zwłaszcza temu pierwszemu bliżej do Maâloula. Najlepiej, ale też bez przesady prezentował się Montassar Talbi, najdrożej wyceniany obrońca Tunezyjczyków. Również zawiódł i zabrakło mi, żeby wziął na swoje barki zarządzanie całą defensywą.
Pomocnicy
Na papierze i jeżeli chodzi o możliwości jedna z najsilniejszych formacji w całej Afryce. Ellyes Skhiri oraz Aïssa Laïdouni doceniani są w Bundeslidze, na turnieju wyglądali blado. Podobnie Mohamed Ali Ben Romdhane, który miał być solidnym zmiennikiem, potrafiącym biegać od jednego pola karnego do drugiego. Hamza Rafia zaczynał jako ofensywny zawodnik. W Lecce ustawiany jest jako środkowy pomocnik, u Kadriego grał na skrzydle… Jest jednak jedynym piłkarzem, który w moim mniemaniu się starał, w meczu z Mali nawet strzelił jedynego gola, jaki padł w PNA dla „Orłów Kartaginy”. Szkoda, że szansy nie otrzymał Hadj Mahmoud z Lugano, defensywny pomocnik na pewno chciałby zadebiutować i „gryzłby trawę”.
Tunezyjczykom brakuje rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Nie jest nim środkowy pomocnik, z konieczności ustawiany wyżej. Anis Ben Slimane, bo to o nim mowa, nie zainicjował żadnej akcji. W ogóle strzałów na bramkę przeciwników było jak na lekarstwo. Znakiem rozpoznawczym niestety stały się długie przerzuty z własnej połowy do przodu oraz siłowe dośrodkowania do nikogo. Zabrakło pomysłu, przetrzymania piłki, nieszablonowego zagrania.
Skrzydłowi i napastnicy
Atak rzadko kiedy był najsilniejszym punktem Tunezji. Strzelała wiele goli, mając kilku strzelców zarówno wśród skrzydłowych, jak i mimo wszystko w miarę ciekawych napastników. Issama Jemâa, Wahbi Khazri, który nie był typowym snajperem czy Francileudo Santos czekają na następców. W historii „Orłów Kartaginy” trzecim strzelcem jest Youssef Msakni. Ten turniej miał być zwieńczeniem jego kariery reprezentacyjnej. Żal było patrzeć, nie pokazał kompletnie nic. Myślę, że gorzkie pożegnanie i w kadrze już nie wystąpi.
Elias Achouri na co dzień gra w Kopenhadze, regularnie pojawia się w Lidze Mistrzów. Może być ciekawym następcą Msakniego, ale powinien podejmować więcej decyzji umykających schematom. Dobre statystyki w lidze szwajcarskiej ma Sayfallah Ltaief, widzę go w roli niezłego zmiennika. Bassem Srarfi bardziej się nie rozwinie, tak samo starszy od niego Naïm Sliti, już nie tak przebojowy i dostający coraz mniej szans. Napastnicy wiekowi, nie oferowali niczego specjalnego w polu karnym przeciwnika. Taha Yassine Khenissi, Seifeddine Jaziri i Haythem Jouini w swoich klubach jakoś wspaniałych liczb nie robią. Z całym szacunkiem, trzeba im podziękować. Moim zdaniem w interesie tunezyjskiej federacji powinno być namówienie na grę w reprezentacji Youssefa Ramalho Chermitiego z Evertonu. Na powołania do kadry Portugalii nie ma szans. Pokazał jednak podczas gry w Sportingu, że jest przydatnym i myślącym o kolegach z drużyny piłkarzem. Był ceniony przez Rúbena Amorima. Nie strzelał co prawda wielu goli, ale w ekipie „Orłów Kartaginy” łatwiej byłoby mu poprawić swoje statystyki. Youssef to kuzyn Amine’a Chermitiego, byłego zawodnika Herthy Berlin czy FC Zürich.
Trener
Nikt nie zapomni Jalelowi Kadriemu wygranej z Francją i remisu z Danią. Tunezja na katarskim mundialu była o krok od historycznego awansu do kolejnej rundy. Za jego kadencji bez problemu pokonywała Chile, Egipt, Japonię czy Mali. Coś zaczęło się jednak psuć od połowy poprzedniego roku. Niespodziewana porażka z Gwineą Równikową, przegrane w meczach towarzyskich z „Niebieskimi Samurajami” i Koreą Południową. Niektórzy uważali to za wypadek przy pracy oraz trochę ignorowali te wyniki. Myślę, że Kadri i jego wybrańcy poczuli się za pewnie i myśleli, że fazę grupową przejdą bez większych problemów. Przeliczyli się.
Komitet złożony ze specjalistów, chyba byłych trenerów i piłkarzy ma wybrać nowego selekcjonera. Pojawiają się problemy, bo w marcu odbędą się wybory prezydenckie w samym związku. Nowy włodarz, o ile taki zostanie powołany, może mieć zupełnie inną koncepcję, na przykład sam będzie chciał zdecydować o zatrudnieniu trenera. Poza tym wspomniany komitet moim zdaniem skupi się na kandydatach rodzimych. Nie chciałbym kolejnego powrotu kogoś, kto już piastował tę funkcję, tym bardziej, że żaden poprzednik Kadriego nie osiągnął niczego spektakularnego.
Jeżeli chodzi o kandydatury tunezyjskie, to widzę tylko dwie takie. Moïn Chaabani zdobył pięć mistrzostw z Espérance i dwukrotnie doprowadził ten klub do zwycięstwa w Afrykańskiej Lidze Mistrzów. Problem w tym, że trzy dni temu objął RS Berkane z Maroka. Drugi kandydat ma spojrzenie europejskie na futbol, lecz nie może poszczycić się żadnym trofeum. Poza tym od grudnia 2023 roku prowadzi drugoligowy hiszpański A.D. Alcorcón. Mowa tu o Mehdim Naftim.
W takim przypadku skusiłbym się na kimś spoza Tunezji. Marzeniem byłby Hervé Renard, ale trzeba zejść na ziemię. Nie chciałbym trenera wiekowego, choć tacy przeważnie pracują w Afryce. Wolałbym kogoś obytego ze współczesnymi trendami zachodzącymi w piłce nożnej. Drogą i niewątpliwie trudną opcją byłby Bruno Génésio, chociaż zaprzecza wcześniej wyrażonemu pragnieniu o młodszej osobie. Inne moje propozycje to: Laurent Batlles, Djamel Belmadi, Chris Coleman, Sabri Lamouchi, Maciej Skorża… Tylko, żeby umowa była długoterminowa i prezes związku wytrzymał presję, gdyby przyszedł mały kryzys.
Podsumowanie
Tunezja to wciąż jedna z najwyżej sklasyfikowanych w rankingu FIFA drużyn afrykańskich. To się raczej nie zmieni, lecz fani czekają na spokój w związku, brak wtrąceń polityków i pomniejszych afer. Przede wszystkim oczekują czegoś więcej. Możliwości są. Nawet sam Samuel Eto’o powiedział kiedyś, że „Orły Kartaginy” powinny walczyć o wygraną w mistrzostwach świata. Oczywiście przesadził, ale na pewno mają możliwości, żeby regularnie meldować się w półfinałach w PNA i prezentować się z dobrej strony na mundialach. Może trzeba trochę zainwestować i pójść drogą Maroka, co mi się marzy, ale do tego trzeba odwagi, chęci, a przede wszystkim stabilnej sytuacji w całym kraju, nie tylko w federacji.
Marzec 25th, 2024 at 15:21
Dziękuję za opublikowanie tekstu!