Szejkowie chcą polskiego trenera
O Henryka Kasperczaka pytają nie tylko w polskiej ekstraklasie, ale przede wszystkim w krajach Zatoki Perskiej. Popularny „Henri” przez ostatnie dwa lata pracował, jako selekcjoner reprezentacji Tunezji. Z „Orłami Kartaginy” świetnie rozpoczął eliminacje mistrzostw świata, wygrywając z Gwineą i Libią. W styczniu awansował z drużyną do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki. W kwietniu, po dwóch przegranych meczach sparingowych z Marokiem i Kamerunem po 0-1, został zmuszony do odejścia ze stanowiska selekcjonera tunezyjskiej kadry, o co ma ogromny żal. Gdyby dalej był trenerem, to dziś świętowałby awans na mundial. Stało się jednak inaczej.
Henryka Kasperczaka pytam czy kibice ponownie zobaczą go wkrótce na ławce trenerskiej? – Nie wiem, choć muszę powiedzieć, że dostałem w ostatnim czasie kilka propozycji, w tym z dwóch polskich klubów, ale nazw nie chcę wymieniać, bo odmówiłem. Stwierdziłem, że może to nie jest moje miejsce być w tych klubach. Teraz dostałem trzy propozycje z Kataru, również z klubów, ale też zrezygnowałem – mówi trener Kasperczak.
To nie wszystko, bo pojawiła się też oferta pracy z jednej z reprezentacji. Czy chodzi ponownie o Afrykę?
- Nie, nie. Tym razem chodzi o kraj z Zatoki Perskiej – odpowiada trener Kasperczak.
Próbuję dopytywać o jakie państwo chodzi czy to Katar czy może Zjednoczone Emiraty Arabskie?
- To są sprawy zawodowe, więc publicznie nie chciałbym o tym mówić. Pojawiła się też propozycja z jednego z klubów z Dubaju, bo tam była taka sytuacja, że trener miał zostać selekcjonerem, ale niestety tak się nie stało – wyjaśnia oględnie.
Być może chodzi o reprezentację Kuwejtu, gdzie na stanowisku selekcjonera jest wakat po tym, jak dwa lata temu FIFA zawiesiły w prawach członka tamtejszą federację za to, że w jej sprawy mieszał się rząd. Teraz nowy szef Kuwait Football Association, Szejk Ahmad Yousuf Al Sabah robi co może, żeby światowe piłkarskie władze zniosły sankcje, a Kuwejt ponownie mógł uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach.
- Mam oferty, ale na razie powiedziałem, że do grudnia nie podejmuję żadnej pracy. Co będzie potem, zobaczymy – mówi krótko popularny „Henri”.
Kasperczak ma już doświadczenia z pracy w tamtym rejonie świata. Pod koniec poprzedniego wieku był szkoleniowcem klubu Al-Wasl Dubaj. Z pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zrezygnował po tym, jak w 2000 roku, otrzymał propozycję prowadzenia silnej reprezentacji Maroka. Tamtejsza federacja wykupiła wtedy jego kontrakt. Czy teraz ponownie podejmie pracę z jednym z krajów Zatoki Perskiej, skąd ma tyle ofert?
Trener Kasperczak nie wyklucza żadnej możliwości, także takiej, że ponownie mógłby pracować w Polsce. – Nigdy nic nie wiadomo. Pracować chcę dalej, mamą tą pasję, dobrze się czuję. Jeżeli coś się wyjaśni wkrótce, to dobrze, ale jeżeli nie, to nie ma problemu. Na pewno w 2018 roku będę chciał pojechać na mistrzostwa świata zobaczyć turniej – tłumaczy.