Piłkarz i sprzedawca ze straganu
Przygotowuję się do wylotu do Tunezji. W sobotę w Tunisie najważniejsze wydarzenie w klubowej piłce na Czarnym Lądzie . Okaże się, kto zwycięży w afrykańskiej Lidze Mistrzów. Czy będzie to po raz trzeci w historii Esperance czy też może po raz siódmy egipski Al-Ahly. W pierwszym meczu padł remis 1:1, więc sprawa tytułu jest otwarta.
Do Tunezji lecę po raz drugi. Pierwszy raz byłem tam w 2004 roku podczas Pucharu Narodów. Krajem rządził wtedy prezydent Ben Ali, którego fotografie można było zobaczyć dosłownie w każdym miejscu. Wydawało się, że ten nie znoszący sprzeciwu władca porządzi jeszcze przezlata, ale tak się nie stało, a wszystko de facto przez jednego sprzedawcę z małego straganu.
Wtedy w 2004 roku jednym z wyróżniających się zawodników „Orłów Kartaginy” by Riadh Bouazizi. Wysoki i silny jak tur obrońca czy środkowy pomocnik był jednym z filarów ekipy Rogera Lemerra. Zresztą w kadrze grał przez dekadę, a do reprezentacji wprowadził go nie kto inny jak trener Henryk Kasperczak. Na swoim koncie ma w sumie 88 spotkań w tunezyjskiej reprezentacji.
Teraz nazwisko Bouazizi kojarzy się bardziej ze słynnym sprzedawcę ze straganu z owocami z miejscowości Sidi Bu Zajd. 17 grudnia 2010 roku Mohamed Bouazizi dokonał samospalenia. Był to protest przeciwko skonfiskowaniu mu przez stróżów prawa straganu i publicznemu upokorzeniu przez policjantkę, która na oczach innych uderzyła go w twarz. Nikt nie chciał słuchać jego skarg, więc 26-latek ze straganu z owocami, który stanowił cały jego dobytek, dokonał samospalenia.
Jako, że był osobą znaną i lubianą przez wielu, to zaczęły się protesty. Stopniowo objęły coraz więcej miast. Potem cały kraj, a w końcu wiele innych arabskich krajów. Mohamed Bouazizi, który w wyniku odniesionych poparzeń zmarł w styczniu 2011 roku, nie mógł przypuszczać, że jego czyn będzie miał takie konsekwencje nie tylko dla jego kraju, ale i całego świata arabskiego.
Mnie ciekawi to, jak Tunezja zmieniła się w ostatnim czasie. Na miejscu będzie okazja do tego, żeby się o tym przekonać. W Tunisie ląduję w czwartek po południu.