Niewygodna prawda o zatrudnianiu piłkarzy z Afryki w Polsce
Od prawie roku działa w naszym kraju Komitet Rzecznikowski Afrykańskiej Społeczności. Monitoruje to co dzieje się w Polsce i wstawia za osobami pochodzącymi z Afryki, a mieszkającymi nad Odrą i Wisłą. Sam kilka razy dzwoniłem do przedstawicieli Komitetu z prośbą o opinię i komentarz.
Teraz otrzymałem ciekawy list stamtąd, który pozwalam sobie w całości wydrukować na blogu. Oto jego treść:
„Piłkarze z Afryki, którzy trafiają do polskich lig, szczególnie do tych niższych, są bardzo często wykorzystywani przez swoich nowych pracodawców. Nie mogą o tym mówić otwarcie, bo odczuwają strach przed utratą zajęcia, i równie często nie są informowani o swoich prawach, z racji nieznajomości języka polskiego i złej woli władz klubów, w których grają. W ten sposób został potraktowany Pape Samba Ba, zawodnik pochodzący z Senegalu, który czuje się oszukany przez klub Znicz Pruszków. Dziś Samba nie boi się mówić, o tym, o czym wolą milczeć inne osoby, które są traktowane podobnie jak on.
Kiedy klub Znicz Pruszków grał w II lidze, do jego składu ściągnięto Sambę, jako wzmocnienie, bo były aspiracje o grę w ekstraklasie. Umowa była zawarta na czas określony od 1 lutego 2009 roku do 30 czerwca 2010. Została przygotowana w języku polskim, chociaż Samba domagał się również wersji angielskiej. Została mu obiecana przez klub, ale do dziś tej umowy nie otrzymał. W czasie podpisywania klub nie chciał też zagwarantować obecności tłumacza. Okazuje się, że powszechną praktyką w relacjach między afrykańskim zawodnikiem a klubem stał się brak tłumacza i przedkładanie obcokrajowcowi dokumentu w języku polskim. W większości przypadków Afrykanin w barwach polskiego klubu nie będzie oponował, bo nie ma wyjścia i musi zachować ciągłość zatrudnienia.
Samba uważa, że takie traktowanie to standard w niższych ligach. Senegalczyk mieszkał już 4 lata w Polsce. Zanim został piłkarzem Pruszkowa, był zawodnikiem Lecha, grał także w Opolu. Sądził, że w każdym klubie, normalnością jest kontrakt w dwóch językach dla cudzoziemca nieznającego języka polskiego. W Pruszkowie było jednak inaczej.
Pięć miesięcy później, po podpisaniu umowy ze Zniczem, zawiadomiono Sambę, że kontrakt wygasł w dniu 30 czerwca. Pokazano mu dokument z 30 czerwca 2009 roku, na którym widnieje jego podpis, rozwiązujący kontrakt. Tyle, że właśnie 30 czerwca, Samba pojechał do Opola, gdzie grał wcześniej, ale zrezygnował z gry z powodu rasistowskiego zachowania opolskich kibiców. Samba pojechał tam, by odebrać decyzję wojewody o cofnięciu jego karty pobytu, gdyż zerwał umowę z miejscowym klubem. Wrócił do Warszawy około 21.00, gdzie na Dworcu Centralnym czekali na niego znajomi z samochodem, pojechał z nimi do Pruszkowa zaraz potem do mieszkania. Tego wieczoru, nie było go w klubie. Tego samego dnia, jego brat przyleciał z Hiszpanii, odebrał go na lotnisku kolega z Nigerii, gdyż Samba był w podróży. Po powrocie zawodnika, kilka osób było z nim cały czas, od powrotu z Opola. Mimo tego, Znicz Pruszków twierdzi, że zawodnik pojawił się w klubie, po powrocie z Opola około 22.00 i podpisał zerwanie umowy!!!
Zdaniem Samby klub z Pruszkowa postanowił pozbyć się kłopotu związanego z załatwianiem formalności i pozbyć się piłkarza bez potrzeby załatwiania formalności związanych z jego pobytem. Rozwiązanie kontaktu z klubem nie było w jego interesie, bo wiedział, że pobyt mógł przedłużyć jedynie na podstawie kontraktu z klubem.
Samba jest przekonany ze podpisał rozwiązanie kontraktu w dniu zatrudnienia, czyli w lutym. Tego akurat zabraniają przepisy. Klub utrzymuje , że czekali na niego w biurze w Pruszkowie i podpisał rozwiązanie o godzinie 22, w dniu 30 czerwca, co jest nieprawdą.
Należy się zapytać dlaczego klub tak postąpił. Czy zawodnik miał problemy z formą? Czy klub był niezadowolony z jego osiągnięć? Zawodnik grał od lutego do maja 2009 roku, bywał w podstawowym składzie, wchodził też jako zmiennik. W maju pojawił się nowy trener, który go chciał. Po 5 czerwca (koniec sezonu 2008-2009) grał nawet mecze towarzyskie, trenował jeszcze 10 dni w czerwcu z zespołem. Samba uważa, że logika w Pruszkowie była następująca: za kilka dni będzie w Polsce nielegalnie, deportują go i sprawy nie będzie!
Sprawa trafiła do Izbą ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych PZPN. Najpierw zawodnik wygrał, ale klub się wtedy odwołał. Potem Senegalczyk przegrał i też się odwołał. Pod koniec maja 2012 roku będzie ostateczne rozstrzygnięcie.
Byłem na dwóch posiedzeniach Izby PZPN, jako tłumacz zawodnika – tłumaczy Mamadou Diouf z Komitetu Rzecznikowskiego Afrykańskiej Społeczności w Polsce. – Problem jest poważny, bo w niższych ligach, cudzoziemcy (i nie tylko) są zatrudniani w bezprawny sposób. To tylko wierzchołek góry lodowej. Równie niejasne bywają okoliczności sprowadzenia zawodników z Afryki do Polski. Cały proces rekrutacji, jak i samo traktowanie piłkarzy, wymaga pilnej interwencji odpowiednich urzędów. Niedopuszczalne jest twierdzenie, że zawodnik w dniu 30 czerwca podpisał dokument w Pruszkowie, skoro do Warszawy dojechał o godzinie 21, i na dworcu Warszawa Centralna spotkał się z pięcioma osobami, które spędziły z nim późny wieczór w jego mieszkaniu w Pruszkowie.
Na rozprawach klub próbował udowodnić, że chciałem sam odejść, bo mało grałem i mało zarabiałem, że zachowuję się niemoralnie, bo mam dziecko z dziewczyną z Pruszkowa – opowiada Samba. – Niedopuszczalna jest sytuacja, w której komisja pozwala na takie dywagacje.
Co dzieje się z piłkarzem od trzech lat? Od września 2009 roku, zawodnik nie mógł znaleźć klubu, jego zdaniem, za sprawą Znicza (solidarność środowiskowa między klubami, zawodnik skonfliktowany z jednym klubem, który nie boi się walczyć o swoje prawa, ma takie trudności). Nie grał, nie zarabiał, miał wydatki związane z rozprawą w PZPN. Tak się zakończyła jego kariery profesjonalisty.
O PZPN-ie i polityce klubów mówi się przeważnie w kontekście ekstraklasy, gdy chodzi o korupcję - dodaje Diouf. – W niższych klasach dzieje się bardzo dużo złego. Inni zawodnicy z Afryki w podobnej sytuacji boją się mówić, bo ich legalny pobyt zależy od pracodawcy, czyli klubów. Pape Samba tracił prawie 3 lata sportowego życia. Teraz nie gra (otarł się przecież o reprezentację Senegalu, przyjechał do Polski jako mistrz Azerbejdżanu, był w szerokiej kadrze Lecha za trenera Smudy), nie zarabia. Obwinia klub z Pruszkowa, że doprowadził do tej sytuacji. Nie boi się jednak mówić, bo ma uregulowaną kwestię swojego pobytu. Założył też w Polsce rodzinę.
Sprawa jest w trybunale arbitrażowym PZPN od 2010 roku. Ostateczne rozstrzygnięcie sporu odbędzie się pod koniec maja 2012 roku, tuż przed rozpoczęciem się Mistrzostw Europy w Polsce. Czy kraj, który jest gospodarzem EURO 2012 będzie w stanie uporządkować sytuację graczy pochodzących z innych kontynentów, których traktowanie wciąż balansuje na granicy bezprawia?” – Komitet Rzecznikowski Afrykańskiej Społeczności w Polsce.
Wiem, że część osób, które zaglądają na bloga Afrykagola same grają w piłkę czy obserwują mecze w niższych ligach. Ciekaw jestem Waszych opinii i spostrzeżeń na to co się tam dzieje. Proszę o opinie i komentarze w tej sprawie.
Maj 8th, 2013 at 11:55
Bardzo niepokojąca sprawawa ze Zniczem Pruszków. Ktoś wie może jaką ostateczną decyzję podjęła Izba ds. Rozwiązywania Sporów? i co obecnie dzieje się z Pape?