Napady na piłkarzy
Bardzo ciekawy wywiad z najlepszym afrykańskim piłkarzem na boiskach naszej ekstraklasy Abdou Razack Traore ukazał się w ostatnim, świątecznym magazynie „Tylko piłka”. Pomocnik Lechii Gdańsk wspomina tam mrożącą krew w żyłach sytuację z jednej ze swoich wizyt w rodzinnym Abidżanie.
Oto słowa zawodnika z Wybrzeża Kości Słoniowej:
„To jeden z najbardziej dramatycznych momentów w moim życiu. Dwa lata temu w czasie wakacji miałem spotkanie w akademii piłkarskiej w Abidżanie. Nagle pojawiło się na nim czterech uzbrojonych facetów, którzy od razu podeszli do mnie. Przystawili pistolet do głowy, uderzyli trzy razy i powiedzieli, że mnie zabiją, jeśli nie dam im pieniędzy. Musiałem oddać naprawdę dużą kwotę, plus telefon komórkowy i zegarek. Nic więcej mi nie zrobili, ale nie wyszedłem z tego cało. Od tych uderzeń mam dziś wadę wzroku i muszę nosić szkła kontaktowe. Jestem też dużo ostrożniejszy. Wiem gdzie, kiedy i z kim mogę pójść”.
Tyle Abdou Razack Traore dla tygodnika „Tylko piłka”.
Jego słowa przypomniały mi „przygody” zawodników z Nigerii. Jest o tym akurat mowa w siódmym rozdziale książki „Afryka gola! Futbol i codzienność”.
Sprawa dotyczy gwiazdy reprezentacji „Super Orłów” Obafemiego Martinasa, a wszystko wydarzyło się w czerwcu 2007 roku.
„Po meczu w eliminacjach do Pucharu Narodów Afryki z jedenastką sąsiedniego Nigru zawodnik wracał z kolegą do domu w Lagos samochodem. Na stacji Agip podjechał do nich niezidentyfikowany pojazd, z którego nagle padła seria strzałów. Martins, mający na swoim koncie występy w takich klubach, jak Inter Mediolan czy Newcastle, opowiadał potem, że całe zdarzenie wyglądało, jak w filmie. Strzał, krzyki, odjeżdżający z piskiem opon samochód… (…).
Tyle szczęścia, co Obafemi Martin, nie miał niestety kapitan zespołu Bayelsa United Abiel Tabor. Piłkarz, który w 2009 roku poprowadził swój zespół do mistrzostwa kraju, został zamordowany, kiedy wracał do domu. Napadnięty na drodze próbował zawrócić samochód, ale nie udało mu się. Postrzelony w głowę stracił życie. I pomyśleć, że wracał akurat z imprezy, na której piłkarze wraz z trenerami i działaczami cieszyli się z upragnionego mistrzowskiego tytułu”.