Ekstraklasa. Rewelacja z Senegalu
W toczących się rozgrywkach naszej Ekstraklasy rewelacją jest prowadzący po 11 kolejkach Górnik Zabrze, którego najlepszym piłkarzem jest Ousmane Sow. 25-letni Senegalczyk pojawił się w Zabrzu zimą. Wiosną nie zachwycał, grał, ale bez błysku. W tym sezonie pozyskany z belgijskiego Lierse lewonożny skrzydłowy odpalił w stu procentach, co pokazał choćby niedzielny mecz Górnika z Legią, który 14-krotny mistrz Polski wygrał 3:1. Sow najpierw zaliczył asystę, a potem dwa razy pokonywał Kacpra Tobiasza. Był nie do upilnowania dla obrońców przeciwnika. W tym sezonie zdobył już 6 bramek, do tego ma jeszcze 2 asysty. Gra naprawdę świetnie! Oto jego niesamowita historia…
Nigdzie go nie chcieli…
Sow sprowadzony został za niemałe jak na Górnika pieniądze, bo za 300 tys. euro z belgijskiego Lierse SK. Tam dla drugoligowego klubu w 34 grach zdobył 7 bramek i zanotował sporo, bo 11 asyst. Wiosną w Górniku nie bardzo zachwycił. Grał, ale z liczbami rewelacyjnie nie było, bo jeden gol w 13 ekstraklasowych występach. Odpalił teraz. Gra skutecznie, ale też pokazuje dobry futbol. Wie kiedy przyspieszyć, a dynamika to jego mocna strona, podobnie jak wygrywane pojedynki 1 na 1. Do tego jest skuteczny pod bramką rywala. A przecież do zawodowej piłki trafił przez przypadek, a pierwsze próby były zupełnie nieudane.
- U siebie w domu nie grałem w piłkę, bo raz że w Senegalu nie ma za mocnych klubów, to jeszcze w rodzinie futbol to nie była najważniejszą rzeczą. Liczyła czy liczy się szkoła. Moja rodzina jest wielodzietna, mam wielu braci i sióstr. Po szkole zacząłem grać, miałem 16 lat. Nie minęło pięć miesięcy, jak wyjechałem do Francji – opowiada.
Jak to się stało? W zagranicznych mediach można przeczytać, że w Senegalu wypatrzył go agent od nieruchomości. – To był jeden z Senegalczyków, którego znałem, nazywa się Adama. Zaproponował mi wyjazd do Francji. Pojechałem na sprawdziany do Auxerre – opowiada Sow. AJ Auxerre, to klub w którym wypłynął na szerokiego wody niejeden piłkarz z Afryki i z… Polski! Zawodnikami tego klubu byli przecież Marian Szeja, Andrzej Szarmach, Paweł Janas, Waldemar Matysik, Andrzej Zgutczyński, Ireneusz Jeleń, Paweł Hajduczek.
- Te testy nie wyszły dla mnie najlepiej. Wróciłem do siebie do domu. Potem pojechałem na kolejne testy do Paris FC. Znowu nic z tego nie wyszło, znowu wróciłem do Senegalu. Za trzecim i czwartym razem było tak samo. W końcu powiedziałem znajomemu, żebym trafił do klubu, w którym w ogóle mógłbym grać – wspomina.
Tak został zawodnikiem klubu AC Arles. Było to cztery lata temu. – To był siódmy poziom rozgrywkowy. Poszło mi bardzo dobrze. W tamtym sezonie strzeliłem sporo goli i trafiłem do klubu z czwartego poziomu rozgrywkowego – mówi.
Był bez pieniędzy!
Dla Arles-Avignon strzelił 35 bramek, dla grającego wyżej Furiani-Agliani tych goli wbił 22. Trafił tam w październiku 2022 roku. Nie minął rok, a był już na drugim poziomie rozgrywkowym w sąsiedniej Belgii. Wylądował w drugoligowym Olymoic Charleroi. Nie płacili tam na czas, więc zrzutkę na jego transfer zrobili kibice i sponsorzy w Lierse SK!
„Jako nastolatek Ousmane Sow mieszkał z matką w małej wiosce, setki kilometrów od Dakaru. Nigdy nie otrzymał gruntownego wykształcenia piłkarskiego, talent, który prezentował na jałowych afrykańskich boiskach był wrodzony. Zauważył go agent i obiecał, że spełni swoje marzenie o karierze zawodowego piłkarza. Zarabiała 1000 euro miesięcznie. Jego czynsz wynosił 600 euro. Napastnik ledwo wiązał koniec z końcem, by utrzymać rodzinę i wyjechał do Belgii. Olympic Charleroi zaoferowało mu schronienie, płaciło mu przez dwa miesiące, ale potem kurek z pieniędzmi został zakręcony. Przez następne trzy miesiące Sow nie otrzymywała żadnego wynagrodzenia. Właśnie w tym momencie do akcji wkroczyła Lierse. Żółto-czarni mieli za sobą fatalną pierwszą połowę rozgrywek. Dużym problemem był między innymi brak prędkości z przodu. Menedżer Dirk Gyselinckx miał na celowniku geniusza w postaci Ousmane Sow. Gyselinckx wiedział, że Sow pociągnie zespół, mocno wierzył w potencjał młodego napastnika” – pisała kilka miesięcy temu Gazet van Antwerpen w artykule pod tytułem „Jak całe Lierse przyczyniło się do lukratywnego transferu „biednego” Ousmane Sow”, mając na myśli jego zimowy transfer do Górnika za 300 tys. euro. Wszystko po ledwie 13 miesiącach w Lierse.
Utalentowani bracia
W Górniku Sow nie musi się martwić o terminowość i wysokość wypłat, bo to wszystko jest na wysokim poziomie. Przy okazji jak może wspiera swoją rodzinę w Senegalu. Pomagając jak się da. – Mama Soda i tata Mor są ze mnie dumni. Oglądają mecze z Polski. Może któregoś dnia przyjadą zobaczyć mnie w akcji, podobnie jak moi bracia, którym też nie brakuje talentu i którzy też potrafią grać i jak ja chcą zostać piłkarzami – podkreśla z uśmiechem Ousmane Sow.



Październik 8th, 2025 at 21:05
Mnie się podoba Ouma z Lecha. Będzie z niego kawał gracza. Jeszcze wiele musi się nauczyć, ale widać potencjał. Nierzadko wprowadza spokój w środku pola.