Mundial. Rozmowa z trenerem Henrykiem Kasperczakiem
Trenera Henryka Kasperczaka nikomu nie trzeba przedstawiać. Jak nikt zna afrykański futbol. Z powodzeniem prowadził przecież kilka reprezentacji z tego kontynentu. Z Tunezją był wicemistrzem, z Wybrzeżem Kości Słoniowej w Pucharze Narodów skończył na 3 miejscu, a z Malijczykami w 2002 r. dotarł do czołowej czwórki. W 2000 r. przez kilka miesięcy prowadził też reprezentację Maroka, dzisiejszego sensacyjnego półfinalisty mundialu w Katarze. Co sądzi przed meczem “Lwów Atlasu” z Francuzami w drugim mecz 1/2 MŚ? Wywiad ukazał się w dzisiejszym katowickim “Sporcie”.
Ile procent szans ma Maroko w starciu z Francją?
- Większość stawia na Francję, która pokazuje się z dobrej strony, z tej z której znamy „Trójkolorowych”. Są mistrzami świata i zanosi się, że tego tytułu będą bronić, bo grają dobrze, strzelają sporo bramek. Natomiast jeżeli chodzi o Maroko, to oczywiście duża niespodzianka bo eliminowali Belgię, Hiszpanię, Portugalię. To niesamowite wyniki! Do tego zespół który stracił najmniej bramek, a przy tym też strzela i wygrywa. To drużyna solidna, składająca się z zawodników grających w dobrych klubach, a przy tym grająca tak, że wszyscy bronią i wszyscy atakują. Jak daleko zajdą? Na pewno nie są z Francją na straconej pozycji. Jeżeli zagrają tak jak było to w innych spotkaniach, w których nie tracili bramki, to znowu mogą doprowadzić do karnych. Trudno jest przewiedzieć, jak się to potoczy…
Pan w swoje trenerskiej karierze ma pracę z reprezentacją Maroka w 2000 roku. Prowadził pan „Lwy Atlasu” w sześciu spotkaniach, z których cztery to wygrane. Dlaczego rozstaliście się po kilku miesiącach?
- Doszło do spięć z niektórymi osobami stamtąd. Niektórzy zawodnicy chcieli rządzić. Tam była wtedy taka bardzo trudna generacja zawodników, jak w Senegalu miałem później. Takich gracz, którzy jak przyjeżdżali na kadrę, to chcieli rządzić. Oni do Maroka przyjeżdżali wtedy na mecze reprezentacji, żeby załatwiać swoje sprawy, bo mieli firmy pozakładane i swoje biznesy. Zamiast przygotować się do meczów, to zajęci byli czymś innym. Ja ich zabrałem w takie miejsce, żeby się dobrze przygotować, ale im to nie pasowało. Były pod tym względem niesamowite problemy. Doszło do zgrzytów. Ja też od tego czasu jako trener wiele zrozumiałem. Zresztą dla szkoleniowca jest wiele takich trudnych spraw.
Gdzie szukać teraz siły marokańskiej piłki?
- Pracują jak w innych afrykańskich państwach, myślę tutaj o czarnej Afryce. Zresztą może oni pracują jeszcze więcej, bo tworzą świetne ośrodki i akademie w swoim kraju. Jest tam napływ kadry trenerskiej. Ja może podam przykład Francji, jak to tutaj wygląda, bo wiele klubów angażuje się w to, żeby pracować i szkolić w czarnej Afryce. Dlaczego? Bo są tam wielkie talenty, którym trzeba stworzyć warunki do pracy i treningu, do tego, żeby później mogli wyjechać do Francji, żeby tam – już jako pełnoletni zawodnicy – mogli kontynuować swoją karierę. Kluby angażują się więc finansowo, bo zawsze takie szkolenie jest dużo tańsze niż kupowanie graczy za miliony, którzy potem nie wszyscy zdają egzamin. Zresztą widać po przykładzie mundialu w Katarze, a oglądam wszystkie mecze, jak niesamowite postępy zrobiły te afrykańskie reprezentacje. Zresztą nie tyko te, bo i drużyny z Azji dobrze sobie radziły. Grają coraz lepiej i gonią tych najlepszych, jak Maroko. Teoretycznie ci słabsi doganiają tych mocniejszych.
Jak na tym tle ocenić występ naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w Katarze?
- Dla mnie słabo. Widzieliśmy na boisku drużynę, która się męczy, która nie gra w tym stylu co inni, którzy prezentują nowoczesny futbol. Jesteśmy daleko od tego. Mamy przebłyski w tej grze, ale nie mamy drużyny, która byłaby groźna dla tych najlepszych. Teoretycznie to co zakładano, czyli wygrana z Arabią Saudyjską i nieprzegranie z Meksykiem, tak żeby był awans do 1/8 został osiągnięty, ale tak nie można myśleć. Jeśli chodzi o jakieś ambicje, to bierzmy przykład od Marokańczyków i od tej naszej drużyny z 1974 roku. My graliśmy tak, żeby wygrywać, żeby strzelić bramkę więcej niż przeciwnik i pokazywaliśmy wtedy futbol nowoczesny, oparty na technice, szybkości, bo mieliśmy zawodników. To co teraz zaprezentowaliśmy, to da mnie nie do przyjęcia.
Dlaczego w takim razie tak to u nas wygląda?
- Musi być w tym wszystkim jakaś myśl przewodnia. A my co mecz, to zmieniamy skład, ustawienie. Nie mamy obranego jakiegoś jasnego systemu, jak i co chcemy grać. Tutaj u nas tylko zmiany i zmiany. Ustawienie inne, nowi wykonawcy. Nie wiadomo o co chodzi. Nie potrafimy stworzyć ani ataku pozycyjnego, ani jakiejś kombinacji ofensywnej. Tworzymy jakieś przypadkowe akcje, zostawiając daleko z przodu jednego naszego strzelca. Nie sensu w tym wszystkim. Jest wiele negatywnych rzeczy. Z tymi teoretycznie silniejszymi graliśmy lepiej, ale co z tego, skoro przegraliśmy. Obraz jest nędzny i niedobry dla nasze reprezentacji.
Z tego co pan mówi panie Henryku, to jako wybitny piłkarz czy potem wybitny szkoleniowiec, gdyby miał pan doradzić prezesowi PZPN Cezaremu Kuleszy doradzić co zrobić, to raczej optowałby pan za zmianą na stanowisku selekcjonera, tak?
- Czy bym optował? Nikt z nas do końca nie wie, jakie są faktyczne zapisy w kontrakcie trenera. Prezes podjął wcześniej decyzję, że trenerem kadry ma być Czesław Michniewicz, a jak wygląda umowa, to nie wiemy. Co ja mam doradzać? To prezes zdecyduje. Mnie się nikt nie pytał, więc co mam powiedzieć? Trener zrobił wszystko co przed nim postawiono, ale drużyna nie gra dobrze, to co powiedziałem. Ale niezależnie od wszystkiego, to zawsze będę bronił szkoleniowców, bo wiem jak trudny to jest zawód. W tym przypadku trzeba podkreślić, że trener osiąga stawiane przed nim zadania. Ja nigdy bym trenera nie zmieniał. Ale jak będzie, jakie są zapisy w kontrakcie, to już decyzję podejmie prezes. Spójrzmy jednak choćby na Niemców, którzy odpadli w grupie, a selekcjonera zostawili w spokoju.
A sprawa słynnej premii dla kadry?
- Śmiać czy raczej płakać mi się chce. Obiecuje się kupę pieniędzy, a potem szuka się osoby, że to nie premier Morawiecki tylko ktoś inny o tym mówił. Co to jest!? Jak tak można…
Grudzień 14th, 2022 at 21:57
Marokańczycy walczyli jak równy z równym przeciwko Francuzom, ale przegrali. Za dużo problemów zdrowotnych, może trochę trener swoimi decyzjami nie pomógł, do tego Francja to jednak Francja, mądrze grająca i mająca najlepszych w składzie.
Świetny mundial dla Maroka, który dla Afryki pisze nową historię. Duma!
Grudzień 16th, 2022 at 09:19
Maroko jak to mówią swoje zrobiła dla Afryki, teraz mecz o 3 miejsce
jeśli wygrają to będzie dla niej bonus. Wielka sprawa dla niej i w ogóle afrykańskiego futbolu.
Grudzień 17th, 2022 at 16:08
Zgadzam się, Maroko zrobiło swoje. Myślę, że jednak oni bez walki tego meczu nie oddadzą