Trener pechowiec z Nigerii
Dwa razy doprowadził ekipę „Super Orłów” do finałów mistrzostwa świata i dwa razy pożegnał się z posadą na kilka miesięcy przed mundialem. Nie znam większego szkoleniowca-pechowca niż Shaibu Amodu. Nic dziwnego, że tym razem Nigeryjczyk naprawdę się zdenerwował i żąda odszkodowania w wysokości dwóch milionów dolarów od piłkarskiej federacji swojego kraju.
Bycie selekcjonerem reprezentacji Nigerii, to jak siedzenie na beczce prochu, która w każdej chwili może wybuchnąć. W tym najliczniejszym kraju Afryki liczą się tylko zwycięstwa i złote medale. A że nie ma ich za wiele, ledwie dwie wygrane w Pucharze Narodów Afryki i olimpijskie złoto w Atlancie, to nic dziwnego, że trenerów zmienia się tam jak rękawiczki.
W tej całej trenerskiej karuzeli 52-letni Shaibu Amodu i tak jest wyjątkiem. Dziewięć lat temu poprowadził jedenastkę z Nigerii do finałów mistrzostwa świata w Korei i Japonii. Niestety, przyszedł styczeń 2002 roku i finały mistrzostwa Afryki na boiskach w Mali. Tam „Super Orły” pod jego wodzą nie grały rewelacyjnie. Mimo to skończyły turniej na trzecim miejscu po wygranej w ostatnim meczu z ekipą Mali trenera Henryka Kasperczaka.
Niezadowoleni działacze przed mundialem na azjatyckich stadionach postanowili pożegnać Shaibu Amodu. Zastąpił go Adegboye Onigbinde. Jak się okazało bez powodzenia, bo Nigeryjczycy nie wyszli z grupy.
Teraz sytuacja się powtórzyła. Wygrane eliminacje, trzecie miejsce na Pucharze Narodów Afryki w Angoli w styczniu i nieuchronne zwolnienie. Tym razem miejsce Shaibu Amodu zajął Szwed Lars Lagerback.
Szkoleniowiec nie może się z tym pogodzić. W związku ze swoim zwolnieniem domaga się odszkodowania w wysokości aż dwóch milionów dolarów od Nigeryjskiej Federacji Piłkarskiej. Cała sprawa już trafiła do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie.
Teraz interweniuje nawet minister sportu Nigerii Ibrahim Bio, który prosi Amodu o wycofanie całej sprawy sprzed sądowej instytucji.
Przy okazji widać, w jak wielkich tarapatach jest teraz NFF czyl Nigeryjska Federacja Piłkarska. Były już selekcjoner żąda astronomicznego odszkodowania, do tego trzeba było zapłacić 125 tys. dolarów za zerwanie kontraktu z hotelem pod Durbanem, gdzie podczas mundialu w RPA miała rezydować kadra „Super Orłów”. Jak się okazało działacze federacji wybrali hotel, gdzie można było robić wszystko, z wyjątkiem spokojnego przygotowania się do meczu. To nie wszystko, jedna z ostatnich kontroli wykonanych przez ministra sportu wykazała, że z piłkarskiej federacji „wyparowało”… 236 tys. dolarów. Trwa wyjaśnianie całej sprawy.