W Kenii nie zobaczą mistrzostw
Mandera, miasto w Północno-Wschodniej prowincji Kenii. Piłkarscy kibice mają tam bardzo duży problem. Jeden z miejscowych muzułmańskich duchownych zdecydował o zamknięciu sali, gdzie na ekranie telewizora można oglądać m.in. futbolowe spotkania. To oznacza, że kibice z tego miasta mogą nie zobaczyć w akcji najlepszych zespołów podczas mistrzostwa świata w RPA w czerwcu i lipcu…
Za kilka tygodni wiele osób będzie się emocjonowało rywalizacją 32 drużyn podczas futbolowych mistrzostw na stadionach w RPA. Ta największa sportowa impreza po raz pierwszy zagości na Czarnym Lądzie. Sportowi komentatorzy rozemocjonowani będą opowiadali, że mecze ogląda cały świat. Nie do końca tak jest. Przecież w Afrycie czy w innych rejonach naszego globu wciąż nie brakuje miejsc, gdzie nie tylko, że nie ma telewizorów, ale brakuje dostępu do energii elektrycznej czy bieżącej wody.
Sam pamiętam Puchar Narodów Afryki na stadionach w Ghanie w 2008 roku. W gazecie „Daily Graphic” przeczytałem tam taki fragment:
„Albert Zigah, polityk z Ketu South w regionie Volta, sprezentował mieszkańcom dwanaście telewizorów oraz sześć generatorów. Wszystko po to, żeby mieszkańcy Bodzakope, Tsavanya, Kpordoave, Yame, Logove, Alavanyo czy Klikor Central mieli możliwość uczestniczenia w narodowej fieście”. (można o tym przeczytać w rozdziale IV mojej książki „Afryka gola!”).
A co teraz mają powiedzieć piłkarscy kibice w Manderze? Przez głupią decyzję mogą nie zobaczyć wielkiego futbolowego święta. Z pewnością tym bardziej im na tym zależy, bo przecież oczy wielu będą w czerwcu i lipcu skierowane właśnie na ich kontynent. Co niektórzy z kibiców już zapowiedzili, że aby zobaczyć mistrzostwa przepłyną pełną krokodyli rzekę Dawa, żeby przedostać się do Etiopii i tam w spokoju zobaczyć mecze.
Więcej o problemach fanów w Kenii przeczytasz na stronie BBC: