Porwali ojca John’a Obi Mikela

W Nigerii to się zdarza. Szczególnie w delcie rzeki Niger, gdzie swoje siedziby mają liczne firmy zajmujące się wydobyciem ropy naftowej. Zagranicznych pracowników porywa się dla okupu. Nie słyszałem jeszcze, żeby komuś stała się krzywda. Firmy albo rodziny płacą po cichu, a porwana osoba wraca do domu.

Teraz nieszczęście spotkało jednego z najlepszych nigeryjskich piłkarzy John’a Obi Mikela. Porwano jego ojca Michaela. Wczoraj bandyci skontaktowali się z rodziną, tak przynajmniej wynika ze słów jednego z przyjaciół zawodnika Chelsea Londyn.Więcej szczegółów, oprócz tego, że sam zawodnik jest załamany całą sprawą, na razie nie ma.

Co ciekawe do porwania doszło w miejscowości Jos. To miasto położone w środkowej Nigerii, a więc kawał drogi od delty Nigru. W ostatnim czasie nie jest tam jednak spokojnie, bo co chwila dochodzi do starć chrześcijan z muzułmanami. Ojciec piłkarz Chelsea i reprezentacji Nigerii prowadzi tam firmę transportową.

Pozostaje mieć nadzieję, że wszystko skończy się tak jak trzy lata temu. Wtedy to porywacze uprowadzili starszego brata kapitana reprezentacji „Super Orłów” Josepha Yobo. Jak podaje portal BBC nie do końca jasne było czy zapłacono wtedy okup czy nie, ale po dwóch tygodniach Nornu Yobo wrócił do najbliższych.

I jeszcze jedna z historyjek z książki „Afryka gola!” dotycząca innego z zawodników reprezentacji Nigerii Obafemiego Martinsa. Pokazuje ona na jakie niebezpieczeństwa są narażeni futboliści w tym najludniejszym kraju Afryki…

„Po meczu w eliminacjach do Pucharu Narodów Afryki z jedenastką sąsiedniego Nigru w czerwcu 2007 roku zawodnik wracał z kolegą do domu w Lagos samochodem. Na stacji Agip podjechał w ich kierunku niezidentyfikowany pojazd, z którego nagle padła seria strzałów. Martins, mający na swoim koncie występy w takich klubach jak Inter Mediolan czy Newcastle, opowiadał potem, że wszystko wydarzyło się jak w filmie. Strzały, krzyki, odjeżdżający z piskiem opon samochód.
Piłkarz cudem uniknął śmierci, za to jego znajomy w samochodzie został poważnie ranny. Gangsterzy odjechali, a przerażony Martins natychmiast wezwał pomoc. Futbolista podkreślał, że nie mogło chodzić o rozbój, ale był to zamach. Sam dziwił się, jak udało mu się uciec i uniknąć śmierci z rąk bandytów. Przerażony natychmiast wrócił do Europy, a potem kilkakrotnie odmawiał przyjazdu na mecze reprezentacji.” (Afryka gola! Futbol i codzienność. Rozdział VII)

Ten wpis zostal opublikowany w środa, Sierpień 17th, 2011 o 14:40 i jest napisany pod Afryka. Mozesz sledzic komentarze do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanal. Mozesz rowniez zamiescic komentarz, lub sledzic post ze swojej wlasnej strony.

 

Zamiesc komentarz