Z Zagłębiem chce awansować do Ekstraklasy

ALEXANDER CHRISTOVAO JUŻ ZADEBIUTOWAŁ NA POLSKICH BOISKACH. FOT. MICHAŁ CHWIEDUK

Z nękanej wojną domową Angoli wyjechał w wieku 8 lat. Wychowywał się w Holandii, gdzie też zaczęła się jego przygoda z piłką. Teraz 24-letni Alexander Christovao znalazł się w pierwszoligowym klubie z Sosnowca.Tydzień temu napastnik z Angoli zadebiutował już w pierwszoligowym klubie. Jest trzecim piłkarzem z Afryki czy z afrykańskimi korzeniami, który został zawodnikiem Zagłębia. Przed nim w klubie był Nigeryjczyk Eric Fasindo oraz jesienią zeszłego roku Vamara Sanogo, którego rodzice pochodzą z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Z Kabindy do Holandii

Angola to kraj czterokrotnie większy od Polski, leżący w południowo-zachodniej części Czarnego Kontynentu. Ta była portugalska kolonia niepodległym krajem stała się dopiero w 1975 roku. Przez lata toczyła się tam krwawa wojna domowa, która kosztowała życie ponad 0,5 miliona ludzi. Zdewastowany przez 27-letnie walki kraj do dzisiaj, mimo bogactwa w postaci ropy naftowej, odbudowuje swoją infrastrukturę.

Christovao pochodzi z Kabindy. To prowincja, która stanowi eksklawę, od głównej części kraju oddzielona jest terytorium Demokratycznej Republiki Konga. O Kabindzie było głośno w 2010 roku, kiedy to podróżująca przez tą prowincję na finałowy turniej Pucharu Narodów piłkarska reprezentacja Togo, ze słynnym Emmanuelem Adebayorem, została ostrzelana przez rebeliantów, którzy walczyli i walczą o oderwanie tego terytorium od reszty Angoli. W terrorystycznym ataku, za którym stał Front Wyzwolenia Enklawy Kabindy (FLEC), zginął drugi trener reprezentacji Togo, rzecznik prasowy i kierowca autobusu, a kilku zawodników zostało rannych.

- Piłkarska reprezentacja Togo była ostrzegana, żeby nie jechać przez obszar objęty konfliktem. Nie posłuchali i doszło do tragedii. Kabinda to jednak część Angoli. Taka jak inne regiony – tłumaczy piłkarz.

Sam z rodziną wyemigrował z kraju w wieku 8 lat. – Wojna domowa już się skończyła, ale matka chciała mi zapewnić, jak najlepsze warunki rozwoju, dlatego wyjechaliśmy do Holandii. Kiedy potem wracałem do Angoli już w wieku 21 lat, w momencie powołany do seniorskiej reprezentacji kraju, to było dla mnie coś specjalnego, przyjechać do kraju swojego urodzenia – opowiada napastnik z Angoli.

To w Holandii zaczęła się jego przygoda z piłką. – Zacząłem w szkole, a w wieku 13 lat regularnie trenowałem już w klubie. Na swoim koncie mam występy w Eredivisie w klubach z Groningen i SC Cambuur – zaznacza.

Dzięki przejściu przez cały system holenderskiego szkolenia i grze w klubach z tego kraju trafił do reprezentacji swojego kraju. W zespole narodowym „Czarnych Antylop”, bo tak na afrykańskim kontynencie nazywa się futbolową reprezentację Angoli, zagrał u boku Manucho. W poprzedniej dekadzie był to najlepszy piłkarz z tamtego kraju, który trafił nawet do samego Manchesteru United. Potem grał w takich klubach, jak Panathinaikos, Valladolid czy Rayo Vallecano. Nie wspomina go najlepiej Henryk Kasperczak. To jego dwa trafienia w finałach Pucharu Narodów w 2008 w meczu Angola – Senegal (3-1) zdecydowały o tym, że z turniejem pożegnała się prowadzona przez polskiego trenera drużyna, a Henri musiał zrezygnować z pracy z Senegalczykami.

- To wielkie nazwisko w angolskiej piłce. Grał w Manchesterze United czy w klubach z Hiszpanii. Wielka gwiazda, wielkie nazwisko. Kiedy grałem z nim w narodowym zespole, to było coś niezwykłego. Nie potrafiłem uwierzyć, że gram z zawodnikiem, który był w Manchesterze, który był gwiazdą Pucharu Narodów, którego podziwiałem, a teraz biegałem obok. To było przeżycie – podkreśla.

Nie chciał grać w Serbii

Christovao ma na swoim koncie występy w klubowych zespołach swojego kraju, Recreativo Libolo i Porcelana. Z tym pierwszym sięgnął nawet po mistrzostwo. Grając w Giraboli, odpowiednik naszej Ekstraklasy, zetknął się z grającym w Angoli polskim napastnikiem Jackiem Magdzińskim.  – W Angoli nie brakuje białych, także w naszej lidze. To normalna sprawa. Na pewno jednak jest to rodzaj ciekawostki, widzieć zawodnika z innego kraju w naszym klubowym zespole. To jednak dobre dla piłki w Angoli. Co ważne wasz piłkarz lubi nasz kraj i podoba mu się tam. Zresztą w Angoli jest jedna z najlepiej zorganizowanych lig w Afryce – podkreśla.

W poprzednim sezonie Christovao występował w serbskim klubie FK Javor Ivanjica. W 19 meczach zdobył dwie bramki. Miał tam grać trzy lata, po roku zdecydował się jednak na odejście. – Była opcja, że mogę odejść po sezonie i na nią się zdecydowałem. Dlaczego? Nie czułem się tam najlepiej, nie podobało mi się, to nie był klub dla mnie. Lepszą opcją zarówno dla mnie, jak i dla klubu było zakończenie współpracy. Co do Polski, to nic nie wiedziałem o waszym kraju przychodząc tutaj. To dlatego wcześniej, zanim podpisałem umowę, przyjechałem na testy. Cel? Jestem napastnikiem, więc rozliczany jestem ze strzelanych bramek. Chcę trafiać w każdym spotkaniu tak, żeby z Zagłębiem awansować  do Ekstraklasy – podkreśla.

TEKST UKAZAŁ SIĘ W DZISIEJSZYM WYDANIU KATOWICKIEGO SPORTU.

Ten wpis zostal opublikowany w czwartek, Sierpień 3rd, 2017 o 08:26 i jest napisany pod Afryka. Mozesz sledzic komentarze do tego wpisu poprzez RSS 2.0 kanal. Mozesz rowniez zamiescic komentarz, lub sledzic post ze swojej wlasnej strony.

 

Zamiesc komentarz